Kupując każdą nowość na rynku zawsze oczekujemy innowacyjności. Niestety wraz z taką innowacyjnością często otrzymujemy również awaryjność objawiającą się świeżymi wadami fabrycznymi. Mimo gwarancji zdarzają się przypadki, że wada jaka dotknęła nasz towar jest globalną usterką, z którą boryka się mnóstwo „królików doświadczalny” – znaczy klientów.
Od dłuższego czasu zauważyłem, że tuż po premierze nowych smartfonów (zarówno tych low-endów jak i high-endów) wielu klientów dość szybko zgłasza przeróżne wady świeżo zakupionych telefonów. Internauci piszą swoje opinie w zasadzie wszędzie, poczynając od Twittera, a skończywszy na Facebooku. Wraz z lawinami opinii możemy wyczytać, że producent konkretnego modelu jest zasypywany reklamacjami. W ostatnim czasie na rynku mieliśmy taką sytuacje w przypadku modelu Huawei Mate 20 Pro. Słynna afera gluegate dała się we znaki firmie Huawei nie tylko w Polsce, ale również i na całym świecie. Problem Chińczyków nie jest odosobniony, firma Samsung również walczy ze swoim „prototypem” modelu Galaxy Fold (składany telefono-tablet). Ofiarą tych oraz innych wpadek przeróżnych producentów są niestety klienci, czyli my. Skąd bierze się taka niedokładność i dlaczego klienci muszą być testerami płacącymi (nie tylko pieniądze – kupując produkt) za tego typu wpadki?
Konkurencja nie odpuszcza naciskając gigantów
Większość problemów nowych produktów wynika z pośpiechu. Każdy producent chce być pierwszy na rynku, bo właśnie wtedy zgarnia się całą śmietankę sprzedażową. Niestety, ale to właśnie wtedy producent popełnia masę błędów, które później wychodzą na rynku podczas naszego codziennego użytkowania. Bardzo wielu redaktorów nazywa te pierwsze usterki „problemami wieku dziecięcego”.
Świetnym przykładem jest tutaj wspomniana premiera modelu Samsung Galaxy Fold. Koreański gigant spóźnił się nieco ze swoją premierą, ponieważ rynek już wcześniej ujrzał produkcję FlexPai. Niedługo później Samsung postarał się pokazać swojego Foldi, który dziś prawdę mówiąc wykazuje sporo problemów między innymi z wyświetlaczem, a w zasadzie folią „ochronną”. Problemy odkryli pierwsi recenzenci. Już dziś wiemy, że premiera Samsunga Galaxy Fold została odwołana/przełożona. Powód został opisany w dokładnym oświadczeniu producenta na stronie.
W tym momencie zanim Samsung dokładnie poprawi swoje sprawy resztę rynku zgarnie Huawei Mate X lub FlexPai. To właśnie pośpiech wywołany silną konkurencją zmusza producentów do „niedopatrzeń” weryfikowany przez rynek, klientów oraz recenzentów (prasę wszelakiej maści). Oczywiście zdarza się, że producent mimo licznych problemów ze swoim produktem nie podejmuje decyzji o wycofaniu produktu (najczęściej w sytuacji, kiedy nie zagraża on życiu klientów). Pierwszy na myśl przychodzi mi oczywiście model Huawei Mate 20 Pro, którego zielony ekran odbił się echem na całym świecie. Mimo tylu awarii producent postanowił nie wycofywać produkty z rynku rozwiązując reklamację klientów, których z pewnością było dużo.
Biedny klient niczym tester. Szkoda, że testowanie produktu jest takie „drogie”
Przykład modelu Huawei Mate 20 Pro pokazał, że telefon o wartości ponad 3 tysięcy przedostał się na rynek. Jego wady wykryli nie tylko dziennikarze, ale również klienci zgłaszający co chwilę na Facebooku problemy z ekranem. Oczywiście producent pod wpływem dużej ilości reklamacji rozpatrywał je pozytywnie dla klientów. Jednym z rozwiązań była wymiana wyświetlacza w Autoryzowanym Serwisie Huawei, co z pewnością by mnie zdenerwowało jako klienta. Sam nie byłem posiadaczem tego model (z wiadomych powodów), ale wśród moich znajomych wiele osób skarżyło się, że producent potraktował ich jak „króliki doświadczalne” – których badania opłacili (kupując telefon) sami klienci. Prawdę mówiąc muszę się z nimi zgodzić.
Oczywiście producent rozwiązywał problemy Mate 20 Pro wymieniając także telefony lub wystawiając oświadczenie (ekspertyzę techniczną) celem rozliczenia się ze sprzedawcą. Niestety większość takich klientów mogła nie chcieć już tego modelu – powód jest oczywisty. Każdy producent postępuje inaczej z reklamacjami, są to indywidualne sprawy rozwiązywane między klientem, a firmą.
Kto pierwszy ten lepszy
Podsumowując to pośpiech odgrywa najważniejszą rolę. Kto pierwszy wypuści coś nowego, tym szybciej zagarnie większe grono klientów. Jak widać niestety tego typu rozwiązanie często gęsto może odbić się czkawką zarówno klientom, jak i producentowi, od którego w późniejszym etapie zależy rozwiązanie i załagodzenie rynkowej sytuacji. Według mnie ten pośpiech skutkuje brakiem dokładniejszych testów urządzenia. Z pewnością wielu producentów się ze mną nie zgodzi, ale jeśli jest inaczej to dlaczego na rynek przedostają się smartfony z problemami technicznymi, które później odbijają się na klientach? Podejrzewam, że tego typu działanie niestety się nie zmieni, bo czas w biznesie nowych technologii odgrywa główną rolę, bez względu na wszystko. Jaka jest moja rada na unikanie takich problemów? Cóż, w zasadzie bardzo prosta – nie kupujmy nowości od razu po premierze lub do momentu, kiedy telefon nie wyjdzie ze wszystkich problemów „wieku dziecięcego”.