Każdy, kto obraca się w kręgu nowych technologi z pewnością musiał spotkać się z terminem streamowania muzyki. Deezer, Tidal, Apple Music czy Spotify konkurują między sobą, aby przyciągnąć do siebie jak największą liczbę użytkowników.
Osobiście uważam, że największą zaletą serwisów streamingowych jest dostęp do ogromnych bibliotek wypełnionych po brzegi starymi i nowymi albumami, których możemy słuchać kiedy tylko nam się zechce. Dodatkowo możemy tworzyć własne playlisty, w których ułożymy swoje ulubione utwory.
Lecz, który serwis wybrać? Mnie na Tidala skusił slogan High fidelity music streaming i to o nim wam krótko opowiem.
Brak reklam
Tidal na rynku serwisów streamingowych wyróżnia się tym, że nie oferuje swojej darmowej wersji jak np. Spotify, który co kilka utworów odtwarza nam nieprzyjemne i głośne reklamy. Oczywiście można wykupić usługę Spotify Premium, ale dziś nie o tym.
Więc chcesz słuchać legalnej muzyki bez reklam? Płać za nią! Dzięki temu w Tidal’u możesz edytować albumy i układać utwory w dowolnej kolejności, a nawet dodawać je do trybu offline. Pamiętajcie, że pierwsze 30 dni jest darmowe i umożliwia nam to bliższe zapoznanie się z platformą.
„Wysoka jakość streamowania muzyki”
Standardowa wersja Tidala kosztuje miesięcznie 19.90 zł i uraczy nas jakością muzyki 320 kbps, co jest dwukrotnością tego co oferuje nam darmowy Spotify oraz taką samą jak Spotify Premium.
Ale to jeszcze nie wszystko! Jeśli jesteś audiofeelem z wyczulonym uchem albo chcesz spróbować usłyszeć tą subtelną różnicę jakości, to warto zainwestować w zakup wersji Hi-Fi, która szczyci się bezstratną (1411 kbps) kompresją danych . To zupełnie inna kategoria, jeśli chodzi o odtwarzanie muzyki. Tidal Hi-Fi kosztuje 39.99 zł miesięcznie.
Gotowe playlisty
Nigdy nie korzystałem z innych serwisów tego typu, ale jedną z cech, które mi się w Tidalu podobają są gotowe playlisty. Jeżeli chcesz odkryć nowych artystów czy kawałki z podobnego gatunku wystarczy wpisać w wyszukiwarkę słowa-klucze a serwis zrobi wszystko, by wyniki jak najbardziej nam odpowiadały.
Nie tylko słuchanie
Tidal nie chce stać się kolejnym standardowym serwisem ze streamingiem. Jak większość oferuje nam dział discovery Tidal Rising gdzie znajdziemy ep’ki mniej znanych artystów wchodzących na dużą scenę. Ciekawą jego stroną jest pojawianie się artykułów i wiadomości, z których dowiemy się „co w trawie piszczy” i co obecnie jest na topie.
Od niedawna również można tu zakupić bilety na niektóre koncerty, jeszcze przed rozpoczęciem sprzedaży oficjalnej.
Na koniec kilka słów podsumowania. Korzystam z Tidal’a od czasów gdy przejął WiMP’a ( byłem jego abonentem) czyli ponad rok i największą jego wadą jest brak opcji społecznościowych. W Spotify możemy podglądać co obecnie nasi znajomi słuchają i jakie mają playlisty, ale tutaj rozwiązano to po prostu funkcją udostępnienia przez Facebooka, Twittera czy zwykłego linka. Myślę, że niewiele czasu potrzeba, żeby to się wyrównało. Niewykluczone, że ten muzyczny serwis niedługo znowu zmieni właściciela.
Największym plusem jest multiplatformowość. Mamy możliwość zainstalować aplikację na iOS, Androidzie, WP, Macu i Windowsie lub jak ja najczęściej po prostu streamować przez przeglądarkę.
A wy jak sądzicie, który serwis streamingowy jest najlepszy? Dajcie znać w komentarzach!
Autor: Krzysztof Lewandowski
A nie to, że w Playu mozna go dostać za darmo ;D?
Tak, w Play. Czytałem, że ilość użytkowników rośnie z dnia na dzień.
Nie jestem w Play, płacę sam.
Jak to płacisz sam?
Chodzi mi o to, że mam wykupiony abonament samodzielnie. Tidala możesz używać nie tylko w Play. Ba, nawet nie musisz zmieć telefonu. To nie jest uzależnione od sieci.