Windows 10 – koniec darmowej aktualizacji, ale…

Microsoft już kilka dni temu zakończył darmową aktualizację Windowsa 7, 8 i 8.1 do dziesiątki. Pozostaje jednak opcja, która pozwala w dalszym ciągu na bezpłatną przesiadkę dla użytkowników niepełnosprawnych.

 

Jak donosi portal niebezpiecznik.pl, pomimo zakończonej 29 lipca br. darmowej aktualizacji do Windowsa 10, która trwała od zeszłego roku, Microsoft zostawił pewną „furtkę” do przesiadki na nowy system. Firma uruchomiła stronę, na której wszystkie osoby korzystające z „assistive technologies”, czyli funkcji pomagających w pracy z komputerem przez osoby niepełnosprawne.

Szybko zostało jednak zauważone, że MS nie żąda żadnego potwierdzenia niepełnosprawności przez użytkowników przystępujących do aktualizacji poprzez tę witrynę. Ograniczeniem jest więc sumienie – jeśli nie chce się kłamać, trzeba zapłacić.

Czy zakończenie  darmowej aktualizacji było dobrym ruchem?

Na konferencji MS Build 2015, na której premierę miał Windows 10, Microsoft ogłosił ambitny plan. Producenci najpopularniejszego systemu na świecie chcieli, aby dziesiątka została zainstalowana na miliardzie urządzeń. Plan ambitny, aczkolwiek wykonalny. Na drodze do sukcesu stoi jednak wiele przeszkód, a największą z nich jest… Windows 7.

fot. netmarketshare.com
fot. netmarketshare.com

Microsoft dobrze przemyślał decyzję o udostępnieniu aktualizacji za darmo dla użytkowników poprzednich systemów, co zostało zwieńczone brawami podczas konferencji. Co więcej, taką opcję dostali również właściciele nielegalnych kopii oprogramowania. Firma przeprowadziła istną inwazję na komputery klientów, inwazję, której pozazdrościłby niejeden haker… Tak oto atakowani byliśmy z każdej strony komunikatami o możliwości aktualizacji, a instalator Windowsa 10 ściągał się automatycznie bez naszej wiedzy. Część osób już wtedy z pewnością skreśliło dziesiątkę i pozostało ze swoim dotychczasowym systemem. Jednak inni dali się przekonać i… tak oto najnowsza wersja okienek w sierpniu przekroczyła 21% udziału w rynku systemów operacyjnych. Do osiągnięcia celu zostało już „tylko” 650 milionów urządzeń. Jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie, nim w siedzibie firmy otworzą szampana.

fot. pixabay.com
fot. pixabay.com

Czy można było polepszyć wynik?

Skoro 21 procent udziału w rynku to 350 milionów urządzeń, to Windows 7 posiada obecnie około 780 milionów komputerów pod kontrolą. Gdybyśmy połączyli obydwa systemy to otrzymujemy już ponad miliard.

Co tak naprawdę daje nam Windows 10? Continuum to nadal pieśń przyszłości, a Edge to jedna wielka porażka. Sporym argumentem jest Cortana (która może być bardzo łatwo zaimplementowana) oraz biblioteki DirectX 12, na których mają być oparte nowe programy i gry komputerowe. Jednak dla hakerów nawet biblioteki DX 12 okazały się rzeczą do przeskoczenia i są już dostępne na Windows 7. Chciałbym teraz nieco pogdybać. Załóżmy, że Windows 7 otrzymuje potężną aktualizację, w której dochodzi obsługa DirectX, Cortany, Uniwersalnych Aplikacji oraz reszta ciekawych usprawnień, jednak bez ingerencji w wygląd systemu oraz z możliwością ich wyłączenia. Co otrzymujemy w zamian? Ilość 780 milionów urządzeń z funkcjonalnością zbliżoną do tych z nowszą wersją okienek. Wilk syty i owca cała.

fot. Microsoft
fot. Microsoft

Strach przed szpiegostwem w Windowsie 10

W swoim towarzystwie często słyszałem o programach szpiegujących zaszytych w nowym systemie. Straszną rzeczą dla znajomych była konieczność podzielenia się tym, co robią w internecie. Temat przeobraził się w wielką hiperbolę i koniec końców okazał się jedynym argumentem na „NIE”. Niestety szpiegostwo jest prawdą. Nawet jeśli podczas instalacji wyłączymy wszystkie opcje jakiegokolwiek domyślnego pozyskiwania informacji to i tak system będzie wysyłać dane na serwery Bing. Trzeba naprawdę dużo się naszukać, aby wyłączyć wszystkie ustawienia szpiegujące. Z pomocą przychodzą zewnętrzne programy, które gromadzą wszystkie zaawansowane opcje prywatności i pozwalają nam na łatwiejsze ich ustawianie.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na inne rzeczy. Wchodząc chociażby w przeglądarkę, wpisując jakąś treść w Google – momentalnie każde nasze wyszukanie jest rejestrowane. Co więcej w trakcie przeszukiwania sieci przez największą wyszukiwarkę internetową pojawia się komunikat, w którym mowa o rejestrowaniu wszystkich wyszukiwań i który musimy zaakceptować, lub inaczej opuścimy stronę właściciela Androida. Skoro mowa już o Androidzie to tam również należy pamiętać, że co chwilę jesteśmy szpiegowani i każdy nasz ruch w sieci jest rejestrowany.

fot. thenextwebcom
fot. thenextwebcom

Czy jestem fanem Microsoftu, że ich tak bronię? Nic z tych rzeczy. Nie popieram absolutnie żadnego rodzaju szpiegowania, ponieważ godzi to w nasze prawo do prywatności. Chcę uświadomić tych, którzy o tym nie wiedzą, że w sieci nie ma prywatności i to, że Windows zbiera informacje o nas, wcale nie świadczy, że jest on jedyny. Nawet zaawansowany użytkownik może mieć problemy z zapewnieniem sobie całkowitej anonimowości. Oczywiście istnieją alternatywy, jak chociażby przeglądarka DuckDuckGo oraz całkowicie alternatywna sieć Tor.

Przyszłość Windowsa

MS stwierdził, że Windows 10 to ostatni system, jaki zaprezentowali. Teraz wszystkie nowości mają być aktualizacjami do obecnych okienek. Czyżby firma zrezygnowała z dość sporego zysku, jakim jest sprzedaż licencji na system operacyjny? Wyżej zaprezentowany wykres prezentuje bolączkę większości producentów systemów operacyjnych – rozsegmentowanie. Microsoft musi nadal wspierać kilka systemów – 7, 8 , 8.1 i teraz 10. Trzeba udostępniać dla nich aktualizacje i łatki. Tak samo jest w przypadku Androida – ile urządzeń obecnie korzysta z najnowszej wersji Marshmallow? 15 procent?

fot. developer.android.com
fot. developer.android.com

Dobrze rozgrywa to Apple ze swoim iOS oraz OS X. Stary, poczciwy iPhone 4S z 2011 roku otrzymał rok temu aktualizację do iOS 9. Również wszystkie urządzenia z OS X otrzymują aktualizacje do najnowszej wersji. Pokazuje to niewątpliwie dbałość o klienta. Nawet pomimo takich aktualizacji ludzie i tak z czasem zmieniają swoje urządzenia na nowsze. Powód? Wprowadzone nowości wymagają więcej mocy obliczeniowej, której już brakuje starszym iPhone’om. Firma z Curpentino ma jednak pewną przewagę w tej dziedzinie w porównaniu chociażby z Google – posiada jedną serię smartfonów, a nie kilkadziesiąt, jak nie kilkaset u różnych producentów. Za sytuację systemu z zielonym robocikiem odpowiadają firmy zajmujące się produkcją smartfonów pod banderą Androida, ponieważ to one decydują, jakie modele z ich portfolio dostaną aktualizację do nowej wersji.

Tymczasem na rynku systemów dla komputerów osobistych sprawa ma się nieco inaczej. Najnowsze ultrabooki posiadają niskonapięciowe procesory, małe hybrydy próbują zaoferować jak najwięcej i zarazem działać jak najdłużej na baterii. Microsoft, który sam wypromował tablety z funkcjonalnością komputerów, zmuszony był do stworzenia jak najlżejszego i najszybszego systemu. Tak oto stare pecety i laptopy po aktualizacji zaczynają odżywać i działać o wiele sprawniej. Stworzenie oprogramowania działającego bardzo sprawnie zarówno na urządzeniach wydajnych jak i tych, które nie grzeszą mocą obliczeniową, pozwala na zwiększenie grona odbiorców i zarazem wskazuje „jedyne słuszne rozwiązanie” (nikt w końcu nie będzie trzymać Windowsa 7 na słabszym laptopie, kiedy ma znacznie szybszą dziesiątkę). Wróćmy jednak do tematu zysków. Microsoft porzucił Windowsa jako najważniejsze źródło przychodów na rzecz usług. Tak oto ujrzeliśmy Office w wersji rocznej – Office 365. Mniej widocznymi dla nas są także usługi chmurowe, które przynoszą również spory dochód.


Microsoft cel miliarda urządzeń wyznaczył sobie na trzy lata, więc zostały mu jeszcze dwa. Warto pamiętać, że przez mniejszą różnicę w wydajności w nowych urządzeniach użytkownicy nieprędko przesiądą się na nowe komputery czy laptopy i, co za tym idzie, nieprędko zaczną korzystać z nowego systemu. Na horyzoncie widać również gogle rozszerzonej rzeczywistości – HoloLens, które mogą okazać się hitem (o ile ich cena nie będzie absurdalnie wysoka). Microsoft zmienił politykę, na co dowodem jest chociażby Windows 10 a nam pozostaje czekać na dalszy rozwój sytuacji. Najbliższe lata z pewnością będą bardzo ciekawe.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj