Recenzja telefonu Motorola One

Przy wykonaniu telefonu pracuje mnóstwo ludzi, od projektu, po testy skończywszy na poprawkach i produkcji urządzenia. Nie da się ukryć, że mimo pracy tylu osób, często wielu producentom nie udaje się osiągnąć zamierzonego rezultatu nawet w segmencie założonego budżetu. Motorola po raz kolejny pokazuje, że potrafi robić smartfony. Zapraszam na recenzję telefonu Motorola One, czyli najbardziej opłacalnego smartfona do 1000 zł.

Zawartość zestawu oraz wygląd Motorola One

Mimo dużego pudełka zawartość zestawu może wydawać się skromna. Po zdjęciu głównego wieczka naszym oczom ukazuje się zwinny telefon Motorola One posiadający 5,9 calowy wyświetlacz. Cieszy mnie, że dzisiejsze pudełka są bardzo solidnie wykonane, co już na wejściu cieszy oko. Wyciągając telefon oraz podnosząc stosowne wykładki pudełka możemy zobaczyć skromny zestaw kable USB-C oraz spory adapter do ładowania. W zestawie Motoroli One nie znajdziemy słuchawek. Na osłodę tego braku dodam, że jest silikonowy pokrowiec dokładnie zabezpieczający plecki naszego smartfona. Brak słuchawek mnie osobiście nie przeraził, gdyż osobiście i tak mam swoje własne ulubione zestawy.

Dorzucenie silikonowego pokrowca zaoszczędza nam zakup covera, który niezależnie od ceny telefonu i tak się przyda. Na testy otrzymałem telefon w kolorze białym w posrebrzanej ramce (nie jest metalowa). Wygląd telefonu oprócz z notchem na czele może trochę przypominać iPhone’a X, chociaż to tylko i wyłącznie moje spostrzeżenie. W zasadzie jaki telefon dziś nie przypomina drugiego. Większość smartfonów to czyste kopie, ale to już pewnie doskonale wiecie.

Spory wyświetlacz, bo aż 5.9-calowy ekran IPS w telefonie Motorola One na pierwszy rzut oka wydawać się może zwykłym 5 calowcem. Muszę przyznać, że wiele osób myliło się w kwestii powierzchni LCD, a to dobrze świadczy o telefonie, którego wartość rynkowa została ustalona na 1099 zł. Ekran opiewa posrebrzana ramka, której jakości nie mogę dokładnie zbadać, ponieważ cały telefon zabezpieczony jest pokrowcem. Po prawej stronie telefonu na ramce znajdziemy wszystkie przycisku sterujące (głośności oraz przycisk power). Po drugiej zaś stronie producent umieścił szufladkę na kartę sim. W górnej części telefonu znajdziemy gniazdo jack 3,5 mm oraz górny mikrofon, który posłuży nam podczas rozmów telefonicznych.

Przechodząc na dolną część telefonu widzimy grill głośników multimedialnych, które nie są stereo, ale w zasadzie w tej cenie nie można oczekiwać więcej. Pomiędzy głośnikami widać złącze ładowania, jest to rodzaj wejścia C. Dla jednych to już standard, dla drugich nie. Warto dodać, że za wejście USB-C producent w produkcji musiał zapłacić znacznie więcej, a mimo wszystko cena telefonu jest naprawdę atrakcyjna.

Na tylnej pokrywie widzimy dwa aparaty fotograficzne (dokładniejszą specyfikacje podam później) oraz diodę doświetlającą, która znajduje się pomiędzy obiektywami. Na środku klapki baterii znajdziemy oczywiście czytnik linii papilarnych z wielką literą M – czyli Motorola. Amerykański gigant pod banderą Lenovo postanowił dość wyróżnić swój telefon dodatkowym logiem Android One (reaktywowanym programem firmy Google). Podsumowując nasz dzisiejszy telefon: zgrabny, ładny oraz dobrze prezentujący się telefon.

Wyświetlacz – rewelacji nie ma

Jak już wspomniałem na początku otrzymujemy tutaj ekran 5.9 cala wykonany w technologii LTPS IPS LCD. Niestety w naszej Motoroli One otrzymuje stosunkowo skromny ekran, a w zasadzie rozdzielczość HD+ (720 x 1520) 287 PPI. Zdaje sobie sprawę, że pewnie spodziewaliście się przynajmniej Full HD, bo takie tempo narzuca konkurencja w segmencie średniaków. Nie da się ukryć, że macie rację. Sama rozdzielczość HD+ nie wystarczy lub inaczej – potrafi dać się we znaki np. podczas oglądania filmów. Mimo przejrzystości wyświetlanego obrazu w dni słoneczne (w zimie udało mi się jeszcze złapać takie dni) brakowało mi lepszych kątów widzenia. Przeglądając dość często YouTube muszę przyznać, że film brakowało mi również Full HD. Przy rozdzielczość HD+ reszta czynników stała na średnim poziomie.

Nie narzekałem oraz nie mogę zachwalać takiego wyświetlacza. Warto jednak zwrócić uwagę, że ponad połowa użytkowników (mając do czynienia z wieloma penitentami) zauważa, że najważniejszymi czynnikami są „…żeby miał dobrą baterie, żeby robił dobre zdjęcia, żeby się nie zawieszał”. Także sami widzicie czego wymagają przeciętni klienci, którzy nie doszukują się dziury w całym. Jak to się mówi – telefon sztuk raz.

Ten prawie 6 calowym ekran wspierany przez Gorilla Glass (producent nie podaje, która generacja) może zadowolić wielu klientów, którzy szukają przeciętniaka. Mimo nie najlepszej specyfikacji wyświetlacza dotyk pracuje naprawdę zwinie. W górnej części wyświetlacza znajdziemy jeszcze nowe trendy, które Motorola postanowiła zaimplementować w modelu One. Z pewnością każdemu z Was znany jest notch? Na pokładzie naszego testowego telefonu „aplowskie wcięcie” pełni jedynie rolę ozdoby oraz miejsca, w którym znajdziemy moduł frontowego aparatu z diodą doświetlającą.

Korzystając z aplikacji wyświetlacza znajdziemy dość ubogie menu. Producent zatroszczył się o podstawowe ustawienia, z których możemy skorzystać w każdym momencie. W zasadzie nie ma się co dziwić, telefon przeznaczony jest na średnią klasę, która nie wymaga od produktu zbyt dużo. Oczywiście jak przystało na wszystkie produkty Motoroli, na ekranu w stanie bezczynności znajdziemy ogromny zegar wyświetlany w kształcie koła, stan baterii oraz oczywiście datę. Funkcja podobna do tej z telefonów Samsung, zwana inaczej Always on Display przez Koreańczyków.

Wydajność urządzenia Motorola One – jest przyzwoicie, bo jest czysto

Wyświetlacz zawsze musi iść w parze z systemem. W modelu One, którego wspiera również program Android One znajdziemy 8-rdzeniowy procesor Qualcomm® SnapdragonTM 625 2,0 GHz i GPU Adreno 506 650 MHz. Dla większości czytelników tak czysta specyfikacja nic nie mówi, dlatego napiszę, że producent mógł pokusić się o ciut lepszy procesor. Napisałem „mógłby” – ale podczas testów stwierdziłem, że nie mogę się czepiać, bo w kwestii wydajności urządzenia wszystko działa bez zarzutów. Oprócz wsparcia systemu przez 4 GB otrzymujemy tutaj kartę graficzną Adreno 506, które razem z czyściutki systemem działają bardzo płynnie. Nie da się ukryć, że wejście w program Android One (zapewniającego przez 2 lata szybkich aktualizacji oraz 3 lata aktualizacja łatek bezpieczeństwa) to bardzo dobre posunięcie nie tylko marketingowe, ale również wydajnościowe dla wielu telefonów. Wśród nich jest oczywiście Motorola One.

Nawet na siłę, gdyby szukał jakiś minusów muszę przyznać, że producent bardzo dobrze rozwiązał połączenie systemu z procesorem. A właśnie często jest to najważniejszy czynnik, którym kierują się potencjalni klienci „…żeby się nie wieszał”. W tym aspekcie może z pełną odpowiedzialnością polecić telefon Motorola One. Telefon został również wyposażony w 64 GB pamięci flash, którą zawsze możemy rozszerzyć  o kartę microSD do pojemności 256 GB. Także podczas korzystanie z telefonu będzie przyjemne i co najważniejsze pojemne, niezależnie do tego czy zapełniamy telefon zdjęciami czy plikami multimedialnymi.

Bateria – standard smartfona

Pojemność akumulatora to bardzo ważna kwestia dla wielu klientów. Nie da się ukryć, że większość smartfonów najczęściej wytrzymuje około 1,5 dnia. W przypadku modelu Motorola One jest podobnie. Producent zdecydował się zastosować ogniwa o pojemności 3000 mAh, co nie zapowiadało długiego czasu pracy.

Na szczęście wydajność urządzenia, w połączeniu z dopasowanym i stale aktualizowanym oprogramowaniem możemy osiągnąć wynik około 1,5 dnia. Wyniki pomiarów baterii nigdy nie będą miarodajne, ponieważ każdy użytkownik korzysta z telefonu inaczej. Moje wyniki spokojnie osiągały wyżej wymieniony czas. Warto dodać, że w zestawie znajdziemy ładowarkę TurboCharge, którą naładujemy urządzenie do pełna w mniej więcej około o 80 minut.

Aparat fotograficzny to zaleta Motoroli One

Motorola One została wyposażona w podwójny aparat główny, składający się z dwóch matryc: głównej – 12-megapikselowej i pomocniczej, 2-megapikselowej. Jasność obiektywów to odpowiednio f/2.0 i f/2.4. Jak taki zestaw sprawdza się w praktyce? Zupełnie nieźle, jeśli tylko weźmiemy pod uwagę cenę urządzenia.

W dzień spokojnie możemy zrobić dobrze wyglądające zdjęcie. Szczegółów jest dużo, a kolory cieszą oczy. Możliwe jest też zrobienie fotki z ładnie rozmytym tłem za fotografowanym obiektem, choć muszę przyznać, że linia odcięcia od drugiego planu nie jest idealna, a sam algorytmom zdarza się mylić. Dobry jest za to autofokus, który nie myli się prawie nigdy.

Wielokrotnie to podkreślałem, że Motorola umie zrobić dobrego smartfona, nie tylko pod kątem designu. Zdjęcia w telefonie są naprawdę dobre, a jeśli ktoś z Was nie wierzy, niech spróbuje pobawić się tym urządzeniem na spokojnie.

Telefon może nie należy do najwyższej półki, ale na jego pokładzie fotograficznym znajdziemy: zwolnione tempo, zdjęcie w ruchu oraz kilka innych możliwości. Obserwując rynek mogę powiedzieć, że fotografie wychodzące z małej Motorolki One są naprawdę dobre. W przypadku zdjęć wieczornych bywa różnie. Nawet z doświetleniem musimy się liczyć z drobnymi szumami, ale na usprawiedliwienie napiszę, że zdjęcia wykonywane wieczorem nawet niektórymi flagowcami nie należą do najlepszych.

Podsumowanie

Motorola One to kolejny smartfon, którego producent nie może się powstydzić. Oprócz kilku niuansów urządzenie oferuje wiele możliwości. Na plus zaliczam kompaktową wielkość. Smartfon nie jest za duży, ani za mały co przyjemnie wpływa na korzystanie z telefonu, co ważne bardzo wydajnego telefonu. Kolejną silną kartą przetargową jest wydajność, smartfon oferuje nam „zawsze” najnowszą wersję Androida. To wszystko dzięki wsparciu programu „One”. W cenie około 1100 zł otrzymujemy zapewnienie producenta aktualizacji przez 2 lata, co najważniejsze bardzo szybkich aktualizacji. Kolejnym i według mnie najważniejszym plusem jest aparat. Jak wspominałem w recenzji, większość użytkowników oczekuje „dobrej baterii, ładnych zdjęć i wydajności”. W tej cenie aparat pozwala wykonać nam naprawdę ładne, przejrzyste zdjęcia. Tak nie dużym telefonem (wyczuwalne 5 cali, ideał dla kobiet?) po prostu chce się „pstrykać” w każdym momencie.

Ten najciekawiej wyglądający telefon nie mógł się obejść bez minusów. Rozdzielczość ekranu, cóż liczyłem, że producent pokusi się na coś więcej – nawet kosztem ceny 1200 zł, ale nie można mieć wszystkiego. Według mnie Notch – jest bardziej, po to, aby był. Wcięcie nie wnosi nic ciekawego oprócz miejsca na przedni aparat. Mimo wielkości brakuje mi tutaj diody powiadomień, chociaż po części rozumiem założenie funkcji wyświetlania powiadomień na wygaszającym się ekranie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj