Ostatniej nocy w sklepie internetowym morele.net pojawiła się bardzo ciekawa promocja.
Dream Machines G1070 to laptop z ekranem IPS o przekątnej 15,4″ i rozdzielczości FullHD, wyposażonym w technologię Nvidia G-Sync. Za wydajność odpowiadają w nim: procesor i7-6400HQ oraz karta graficzna GTX 1070. Całość wspiera 16 GB pamięci RAM. Pliki możemy zapisywać na dysku SSD w rozmiarze 500 GB.
Sprzęt, który pierwotnie wyceniony był na 7999 zł, tej nocy był dostępny za… dyszkę. Dokładnie, 10 zł.
Wieść szybko rozeszła się po Internecie. W kilka godzin zostało zakupionych przeszło 1700 sztuk. Pod ofertą pojawiały się liczne komentarze, w których użytkownicy dość satyrycznie opisywali produkt. Wkrótce strona została zablokowana przez pracowników sklepu, zaś pieniądze, które użytkownicy wydali na „cebulowe zakupy”, zostały im zwrócone. Przedstawiciele morele.net póki co sprawy nie komentują.
Przypadki tego typu „promocji” zdarzały się już częściej. Czy użytkownicy mają prawo domagać się laptopa za 10 zł? (Nie)stety nie. Należy przyjrzeć się tutaj regulaminowi sklepu, który w wyraźny sposób informuje, że kliknięcie przycisku „Kup” nie jest równoznaczne z zawarciem umowy kupna/sprzedaży:
V. ZAMÓWIENIA
1. Klient składa zamówienie poprzez interaktywny formularz dostępny na jednej ze stron Sklepu internetowego. Zamówienie określa m.in. jakie towary, po jakiej cenie i w jakich ilościach Klient chce zamówić do wskazanej przez siebie lokalizacji.
2. Po prawidłowym złożeniu zamówienia przez Klienta, Sprzedawca wysyła na adres e-mail Klienta informację o złożonym zamówieniu. Ta informacja nie jest potwierdzeniem przyjęcia oferty Klienta. Jest ona jedynie informacją, że Sprzedawca zamówienie otrzymał.
3. Następnie Sprzedawca weryfikuje, czy zamówienie może zostać przyjęte do realizacji. W razie braku możliwości zrealizowania zamówienia Sprzedawca wysyła na adres e-mail Klienta informację o odmowie przyjęcia zamówienia do realizacji
Klient jednak może domagać się zakończenia transakcji, gdy zdążył już zapłacić za produkt. W końcu oznacza to, że umowa kupna/sprzedaży została zawarta. W tej sytuacji właściciel sklepu jest w złym położeniu, bowiem jedynym sposobem na wykazanie błędu jest powołanie się na wadę oświadczenia woli. Sprzedawca musi jednak wtedy wykazać, że błąd był istotny. W tym przypadku nie będzie to stanowić problemu, bowiem amplituda cen jest ogromna, zaś cena promocyjna jest skandalicznie niska.