Świat gier to nierealna rzeczywistość, w której często zapominamy o bożym świecie. Uzależnienie i ciągłe granie może doprowadzić nie tylko do wyniszczenia organizmu, ale również do śmierci.
Mogłoby się wydawać, że najlepiej zarabiająca gra Pokemon Go z samej nazwy nie jest szkodliwa. A jednak gra wciąż niesie za sobą niebezpieczne sytuacje, a często nawet i tragiczne. Tym razem powodem śmierci nie była nieuwaga, czy jakieś osoby trzecie. Śmierć u 67 letniego mężczyzn wywołały emocje i podekscytowanie na wskutek złapania bardzo rzadkiego pokemona o nazwie Lapras.
Liang Wellington jako wierny fan Pokemon Go marzył, aby złapać tego wodnego smoka, ale cały czas mu się to nie udawało. Po złapaniu Laprasa w ośrodku wczasowym Marina Bay Sands, emocje i podekscytowanie wzięły górę nad chorym sercem gracza, wywołując zawał. Pamiętajmy, że to nie gra doprowadziła do śmierci, a jedynie fakt wcześniejszych problemów z sercem, które oczywiście Liang leczył kardiologicznie. Nie zmienia to faktu, że Pokemon Go miał duży wpływ na te smutne zakończenie życia wiernego fana stworkowej gry.
Źródło: Asiaone.com