Możliwości i co najważniejsze przyzwolenie producenta do samodzielnych napraw sprzętu to rzadkość. Większość producentów szukając rozwiązania problemów klienta oferuje odpłatny serwis.
Kiedy kilka dni temu Apple poinformowało swoich użytkowników o możliwości samodzielnych napraw, cały świat był w szoku. Nie ma się co dziwić, dotychczasowe podejście producenta nie wskazywało, żeby producent popierał takie rozwiązania. Do sprawy dodatkowo odniósł się sam Tim Cook podczas prezentacji jednego z Apple Store.
Oprócz kilku innych pytań, odpowiedź o program samodzielnych napraw (przypominam uruchamiany w 2022 roku w USA) była bardzo przyjemna. Sam prezes firmy z Cupertino cieszy się, że Apple zacznie oferować swoim klientom (najlepiej) posiadającym umiejętności inżynierskie możliwość naprawy swojego sprzętu. Mimo wszystko Cook zaprasza wszystkich klientów do korzystania z usług specjalistów w Apple Store. Przyglądając się sprawie można powiedzieć otwarcie – jaki jest sens w krytykowaniu projektu, który wdraża sam pomysłodawca (firma Apple).
Apple nie chce walczyć z wiatrakami w zakresie obsługi serwisowej?
Blokady możliwości naprawy poza rynkiem producenta to odwieczny problem. Zmiana podejścia producenta budzi mieszane odczucia, bo wcześniej Apple bardzo usilnie przeszkadzało klientom w samodzielnych naprawach.
Powodem tych zmian, powodem wdrożenia projektu samodzielnych napraw może być zaprzestanie walki z wiatrakami. Klienci zawsze znajdą sposób, aby obejść blokady producenta. Z drugiej strony tyle się teraz mówi w Europie o prawie do naprawy, którego nie można ograniczać. Apple równie dobrze widząc brak możliwości walki na rynku serwisowym postanowiło nie narażać swoich relacji z UE, która i tak naciska producenta na jeden standard ładowania.