Naprawdę długo trzeba było nam czekać na ten samochód. Przyznam jednak, że warto. Oto najszybsza i zarazem najdroższa Kia w historii koreańskiego producenta. Poniżej kilka konkretów.
Stinger GT to propozycja dla zdecydowanie zamożniejszych i bardziej wymagających klientów, dzięki której Kia z pewnością może się pochwalić szczyptą prestiżu. Moc 365 KM i maksymalny moment obrotowy 510 Nm generowane są przez 3,3 litrowy podwójnie doładowany silnik, który dostarcza je na tylną oś poprzez 8-biegowy automat. W opcji ma być również napęd na wszystkie koła. Nowa Kia rozpędza się do setki w 5,1 sekundy, a maksymalna prędkość to 244 km/h. Dla chętnych na coś bardziej przyziemnego również nie zabraknie opcji – 2-litrówka o mocy 252 KM.
Wygląd auta z pewnością zyska uznanie wielu osób, nawet tych niebędących do tej pory fanatykami marki. Przód auta nawiązuje do stylu, który Kia prezentuje nam w ostatnich latach, tutaj jednak widzimy zdecydowanie agresywniej wyeksponowane kształty samego nadwozia jak i grilla wskazujące na sportowe zacięcie. Mnóstwo wlotów powietrza, profilowanie maski i zderzaka zwraca naszą uwagę w pierwszej kolejności.
Boczna sylwetka Stingera, a zwłaszcza łagodnie opadająca ku tyłowi linia nadwozia trochę przypomina mi Audi A7 – drobne smaczki rodem z aut najwyższych klas z pewnością mogą się podobać. Duże 19-calowe felgi i nisko-profilowe opony to atrybuty sportu. Zaskoczeniem dla mnie jest tył auta, którego najbardziej charakterystycznymi elementami są tylne światła i aż poczwórna symetryczna końcówka wydechu. Kiedy patrzę na sposób ukształtowania tych świateł, muszę przyznać, że pojawia się mała łezka w oku – mocno przypominają te z legendarnej już Mazdy RX-7.
Wnętrze Stingera nie odbiega stylistyką od wyglądu zewnętrznego. Mamy grubą, skórzaną kierownice, trzy przyciągające uwagę centralne nawiewy i ciekawie zaprojektowaną dźwignię automatycznej skrzyni biegów.
Kia Stinger GT ma się pojawić na europejskim rynku pod koniec bieżącego roku. Ceny na ten moment nie są jeszcze znane.