Rosnąca świadomość ekologiczna i presja konsumentów napędzają rewolucję na rynku napraw smartfonów – naprawa zamiast wymiany staje się standardem. Tymczasem kluczowa unijna dyrektywa, potocznie określana jako „prawo do naprawy”, która obejmuje również telefony i weszła w życie w lipcu 2024 roku, w Polsce wciąż czeka na wdrożenie. Pomimo unijnych regulacji, krajowe prawo „jeszcze stoi” w miejscu. Kiedy producenci będą musieli ułatwić Polakom życie z wadliwym sprzętem i jak szybko wpłynie to na ceny części oraz usług serwisowych?
Wakacje 2026 roku dla jednych będą urlopem, dla drugich przygotowaniem do nowej rzeczywistości w branży serwisów
Choć unijna dyrektywa „Prawo do Naprawy” (Right to Repair) weszła w życie w lipcu 2024 roku, dając konsumentom nowe uprawnienia, producenci w Polsce, serwisy i ustawodawcy mają jeszcze czas na dostosowanie się do nowych zasad dyrektywy. Państwa członkowskie Unii Europejskiej mają bowiem dwa lata na transpozycję (przeniesienie) przepisów dyrektywy do swojego prawa krajowego, a ostateczny termin upływa w lipcu 2026 roku. To właśnie wtedy, tuż po wakacjach, branża serwisów elektroniki w Polsce musi być gotowa na radykalną zmianę dotychczasowych zasad.

Możemy zaryzykować tezę, że implementacja dyrektywy pociągnie za sobą głębokie zmiany w przepisach gwarancyjnych w Polsce. Obecny system, w którym gwarancja często wygasa, a naprawa poza serwisem autoryzowanym (ASO) bywa trudna lub niemożliwa, zostanie zmodernizowany. Nowa dyrektywa będzie bardziej sprzyjać nie tylko konsumentom. Otóż po lipcu 2026 roku uszkodzony telefon czy tablet, zamiast stać się elektrośmieciem, zyska realną szansę na tanie i szybkie „nowe życie”. Dla branży serwisowej to zaś konieczność przygotowania się na większą dostępność zasobów, ale i zwiększoną kontrolę nad jakością usług.
Co tak naprawę zmieni prawo do naprawy?
Dyrektywa o „Prawie do Naprawy” jest dopiero wzorcem – ramą, która teraz musi zostać przetłumaczona i zaimplementowana w prawie krajowym każdego państwa członkowskiego, co otwiera pole do interpretacji. I choć podstawowy cel (łatwiejsza naprawa) jest jasny, to właśnie lokalne debaty nad szczegółami budzą największe kontrowersje w branży. Jednym z najgorętszych tematów jest kwestia utraty gwarancji. Według nowego zarysu, klient będzie mógł skorzystać z niezależnych serwisów telefonów bez automatycznej utraty podstawowego uprawnienia, jakim jest gwarancja. Dotychczas wymiana ekranu czy baterii poza autoryzowanym serwisem (ASO) była niemal równoznaczna z unieważnieniem całej ochrony producenta. Pojawia się jednak kluczowa wątpliwość: jak podejdą do tego sami producenci? Czy naprawa w serwisie partnerskim będzie w pełni honorowana?

Właśnie to pogłębianie świadomości konsumentów i ułatwianie im życia jest nieodłącznym celem dyrektywy. Prosta konstrukcja smartfona przestaje być mitem. Nie wierzycie? Wystarczy spojrzeć na najnowsze trendy, a w szczególności na model HMD Skyline. Koncern HMD Global (producent telefonów Nokia i HMD) już teraz stawia na innowacyjny, modułowy pomysł. Wykręcanie śrubki jest dziecinnie proste, a użytkownik ma bezpośredni dostęp do kluczowych komponentów, co sprawia, że samodzielna wymiana baterii czy ekranu jest nie tylko możliwa, ale i projektowana jako standardowa czynność. To zwiastuje erę, w której telefon, zamiast elektrośmiecia, stanie się sprzętem serwisowalnym we własnym domu. Obecnie konsumenci mogą tylko czekać, zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku przedsiębiorców, którzy mają pełne ręce roboty w zakresie przygotowań do całej dyrektywy, do zmian i zwiększenia swoich możliwości w zakresie napraw wszelakiej maści sprzętów.

