Nie wiem jak wy, ale mnie ogarnęła „magia slajdów” i z niecierpliwością czekam na powrót czerwonego wojownika na rynek procesorów. AMD, proszę, nie zniszczcie tego!
Nie przypominam sobie, kiedy ostatnio hype tak bardzo mnie ogarnął. Mam dość skostniałego rynku procesorów desktopowych, na których król od już kilku lat jest tylko jeden. Zestaw za 1000 zł? Intel. Zestaw za 2000 zł? Intel. Zestaw za 4000 zł? Intel. Niebieski gracz ma monopol, niestety…
Monopol dobry nie jest. Chociaż Intel nie szaleje z cenami, te i tak są wysokie z powodu wysokiego kursu dolara. W 2012 roku dorwałem legendarnego i5-2500k za 700 zł. Dziś promocją jest cena poniżej 1000 zł za i5 z odblokowanym mnożnikiem. Już wtedy nie miałem zamiaru pchać się w pierwsze generacje FX-ów od AMD, ponieważ nie oferowały niczego specjalnego.
Tak mijały lata, od premiery Phenomów drugiej generacji AMD kombinowało z modułowymi procesorami, które nie dość, że nie grzeszyły wydajnością, to jeszcze grzały się niczym mikrofalówki. Bezskuteczne wówczas okazywały się słupki wydajności na slajdach prezentacji, bo gdy przychodziło do niezależnych testów, nowe „cepy” (procesor w żargonie informatycznym, pochodzi od skrótu CPU – Central Processing Unit) okazywały się totalną klapą.
Dominacja Intela trwała, po legendarnej serii Sandy Bridge nadeszła pora na następne – Ivy Bridge, Haswell, Broadwell (słabo dostępne w wersji desktopowej), Skylake oraz obecnie Kaby Lake. Wraz z kolejnymi generacjami wydajność malała – w końcu po co podnosić wydajność, skoro konkurencja jest daleko w tyle?
Czas na Zeny
AMD znów zaczęło czarować pokazami slajdów, zwiastując wielki powrót. Sceptycy wciąż podchodzą do tych informacji z dystansem, chociaż wielu osobom nadzieja wróciła wraz z doniesieniami, że w jednym z benchmarków kilka razy tańszy Zen osiągnął wydajność najdroższego Core i7. To wciąż nie są niezależne testy, jednak jeśli nie teraz, w 2017 roku, to kiedy? Nawet Intel poczuł oddech swojego odwiecznego rywala i zaserwował nam Pentiumy z serii Kaby Lake, które zyskały dwa dodatkowe wątki stając się tym samym równie wydajne co i3. Cała różnica polega na tym, że Pentiuma dostaniemy za mniej niż 300 zł, zaś za i3 przyjdzie nam zapłacić około 500 zł.
Na Ryzena z niecierpliwością powinniśmy czekać wszyscy. Nie ważne, czy ktoś lubi firmę czy nie, czy jest fanem AMD czy Intela. Wszyscy powinniśmy trzymać kciuki, bowiem konkurencyjny produkt innej firmy spowoduje walkę na ceny. Taką walkę widzimy na rynku kart graficznych, gdzie w średniej półce cenowej Radeony z GeForcami idą ramię w ramię.
Rynek kart graficznych póki co ratuje AMD i przynosi mu zyski. Kapitał czerwonych w ostatnim kwartale 2016 roku przekroczył miliard. Suma mała, jednak mając na uwadze to, że jeszcze jakiś czas temu firmie groziło bankructwo, napawa ona optymizmem. Korporacja ambicje ma wielkie i mam nadzieję, że 4 lata, jakie przeznaczyła na rozwój Zen-ów, przyniesie w końcu spektakularny rezultat. Czekam czerwoni!