Nvidia chce produkować więcej H200, bo w Chinach rozpętała się walka o dostawy

Nvidia rozważa podkręcenie produkcji akceleratorów H200, bo w Chinach popyt okazał się większy, niż zakładała firma, a zamówienia zaczęły wykraczać poza obecny poziom dostaw. W tle jest świeża decyzja USA, która otworzyła drogę do eksportu H200 do Chin, ale pod warunkami i z dodatkową opłatą na rzecz amerykańskiego rządu.

To ciekawy moment, bo H200 to jeszcze „Hopper”, a więc generacja starsza niż flagowe Blackwelle, jednak nadal bardzo mocna i dla wielu firm wciąż bardziej realna do wdrożenia niż najnowsze konfiguracje, które są dziś najbardziej rozchwytywane.

Dlaczego właśnie H200 rozpala rynek w Chinach?

Klucz jest prosty: dla chińskich firm H200 ma być najsilniejszym układem, do którego mogą legalnie sięgnąć w obecnych realiach eksportowych, a różnica względem „okrojonych” rozwiązań robi się na tyle duża, że trudno ją zignorować. Według informacji z rynku H200 ma być około sześć razy wydajniejszy od H20, czyli wersji przygotowanej specjalnie pod ograniczenia dla Chin.

Do tego dochodzi „twarda” specyfikacja, która w erze generatywnej AI często waży więcej niż same marketingowe teraflopsy: H200 oferuje 141 GB pamięci HBM3e i bardzo wysoką przepustowość, co ułatwia trenowanie i uruchamianie dużych modeli bez nieustannego „przerzucania” danych między układami. Nic dziwnego, że wśród zainteresowanych przewijają się największe marki z Chin, które chcą zamawiać duże wolumeny, jeśli dostaną zielone światło u siebie na miejscu.

nvidia, karta graficzna
fot. Unsplash

Co blokuje temat, czyli polityka po obu stronach?

Z amerykańskiej perspektywy sprawa jest jednocześnie biznesowa i strategiczna: H200 może trafić do Chin, ale eksport ma wiązać się z 25-procentową opłatą, a cały ruch jest przedstawiany jako kompromis między utrzymaniem przewagi technologicznej a ryzykiem oddania rynku konkurencji, jeśli USA odetną dostawy całkowicie.

Z kolei w Chinach nie ma automatu „kupujemy ile się da”. Według doniesień władze mają jeszcze nie zatwierdzić zakupów, a urzędnicy dyskutują, czy wpuszczenie H200 nie osłabi rozpędu krajowej branży chipów AI, bo trudno rywalizować z rozwiązaniem, które jest wyraźnie mocniejsze od lokalnych odpowiedników. Pojawia się też pomysł, by zakupy H200 wiązać z obowiązkowym domieszkowaniem krajowych układów w określonej proporcji, co miałoby chronić lokalnych producentów.

A na Kapitolu już widać tarcie: część polityków domaga się wyjaśnień, dlaczego odkręcono tak zaawansowany sprzęt, wskazując ryzyko wzmacniania chińskich możliwości obliczeniowych. To ważne, bo nawet jeśli biznes dogada szczegóły, klimat regulacyjny potrafi zmienić się szybciej niż łańcuch dostaw.

Produkcja i łańcuch dostaw, czyli największy „wąskie gardło”

Tu robi się szczególnie interesująco: H200 jest produkowany w TSMC w procesie 4 nm, ale jego dostępność ma być ograniczona, bo Nvidia koncentruje moce na najnowszych platformach Blackwell oraz na kolejnej generacji Rubin, a na te same zasoby produkcyjne polują też inni giganci.

W praktyce „zwiększymy produkcję” nie oznacza kliknięcia jednego przełącznika. To negocjacje o moce, harmonogramy, pakowanie, pamięci, moduły, a na końcu także priorytety dla klientów w USA, Europie i Azji. Nvidia sygnalizuje, że chce tak poukładać łańcuch dostaw, aby licencjonowana sprzedaż do Chin nie uderzyła w dostawy na rynek amerykański, ale to obietnica, którą dopiero zweryfikują najbliższe kwartały.

nvidia
fot. Unsplash

To nie tylko historia o chipach, ale o nowym modelu „kontrolowanego dostępu”

W tej sytuacji najbardziej uderza mnie to, że polityka coraz mniej przypomina prosty zakaz, a coraz bardziej system sterowania przepływem: warunki, opłaty, licencje, weryfikacje, a po drodze jeszcze naciski wewnętrzne w Chinach, by kupować, ale jednocześnie nie uzależniać się od jednej architektury. To brzmi jak kompromis, ale w praktyce jest polem minowym, bo każda strona chce coś ugrać, a każda ma inne tempo podejmowania decyzji.

Jeśli H200 realnie zacznie płynąć do Chin w większych ilościach, konsekwencją może być chwilowe przyspieszenie wdrożeń AI u największych graczy chmurowych i aplikacyjnych, przy jednoczesnym „zamrożeniu” ambicji części lokalnych producentów, którym trudniej będzie przekonać klientów do słabszej alternatywy. Jeśli jednak Pekin pójdzie w stronę obowiązkowych proporcji z krajowymi układami, rynek może wykształcić model hybrydowy: Nvidia jako turbo do najbardziej wymagających zadań, a lokalne chipy jako warstwa masowa, tańsza i politycznie bezpieczniejsza.

I jeszcze jedno: to, że mówimy o H200, a nie o Blackwellach, jest samo w sobie sygnałem. Najnowsze generacje są dziś tak cenne i tak strategiczne, że nawet częściowe „odblokowanie” dotyczy sprzętu, który z jednej strony jest potężny, a z drugiej nie jest absolutnie topowy. A to może być wzór na kolejne rundy tej samej gry.

Monika Wojciechowska
Monika Wojciechowska
Piszę o gadżetach i nowych technologiach, bo lubię oddzielać realne korzyści od szumu wokół premier. Motoryzacja oraz tematy naukowe i związane z astronomią są mi szczególnie bliskie, to one najczęściej wyznaczają kierunek, w którym zmierza przyszłość. Po godzinach ładuję baterie muzyką, dobrym kinem, książkami i grami.